Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 107.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mi, składającemi tłok jarmarczny małych miasteczek, przejęła mnie dotkliwie przykrém uczuciem. Zdawało mi się, że atmosfera krzyków i wódki, targów i hulanek, śród jakiéj znaléźć się miała, zdmuchnie z jéj twarzy przezroczystą bladość, z któréj wiał taki urok, zgasi w jéj spojrzeniu głęboki wyraz, który mnie do niéj magnetycznie pociągał. Na co ona tam pójdzie? — myślałem — kupować co, czy może się zabawić? kiedy ta ostatnia myśl przemknęła mi przez głowę, spostrzegłem, iż byłem roztargniony, żem źle napisał kartkę, którą miałem przed sobą. W oczach stanęła mi izba karczemna, pełna dymu i jarmarcznych wyziewów a w niéj Ulana, zawodząca z parobkami tany Ukraińskie. Rozdarłem w drobne kawałki kartkę, na któréj sam nie wiem, co napisałem i doznałem nowego nieznanego mi dotąd nigdy uczucia.
— Może ona kogo kocha? — myślałem — i spotka się na jarmarku z kochankiem.
— I cóż-by w tém dziwnego było? — odpowiedziałem sobie, pisząc machinalnie a ręka mi drżała.
— Co mi się stało? — pytałem siebie, zaledwie mogąc pisać i nie rozumiejąc uczucia, które mną wstrząsało.
Potém... potém, gdym się nad niém zastanowił, zrozumiałem, że była to zazdrość.
Nie wiem już, ile napisałem, a ile podarłem kartek i gdym się obejrzał, robotnice, które je otrzymały,