Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 119.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pan już jesteś z powrotem? nic o tém nie wiedziałem!
W oczach jego dostrzegłem niespokój, bał się snać, abym nie słyszał rozmowy, którą prowadził z drugiéj strony muru.
Powściągnąłem całe moje oburzenie i, okazując, jakbym o niczém nie wiedział, rzekłem:
— Powiedziano mi, że pan jesteś tutaj i przyszedłem, aby dać panu pewne polecenie.
Potém powiedziałem mu, aby poszedł do jednéj z sal i upewnił się, czy maszyna, która w niéj umieszczoną była, dobrze funkcyonować może, bo miałem powody do myślenia, że potrzebowała pewnéj naprawy. Gdy odszedł, wróciłem do mego mieszkania, dokąd długo dochodziły mnie wesołe głosy wieśniaków. Ale Ulany między nimi nie było, bo gdy zmierzchło, przez otwarte, wysoko wzniesione, moje okno, zobaczyłem ją siedzącą z Maryjką, pod murem, na téj saméj ławeczce, na któréj dawniéj śpiewać była zwykłą. Dziewczęta szeptały między sobą, ale rozmowy ich dosłyszéć ani mogłem, ani chciałem. Dopiéro kiedy zmrok zapadł zupełny, i w murach fabrycznych zapadła cisza głęboka, do uszu moich doleciał głośniejszy nieco szept Maryjki:
— Zaśpiewaj Ulano!
— Nie chcę, nie będę śpiewać! — takimże szeptem odparła Ulana.
— Dla czego, serce?