Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 141.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zdjął, że myślałam sobie, że umrę. A teraz jak wy, paniczu, powiedzieliście, że mnie kochacie, to przypomniałam sobie, co moja matka z za chmury mówiła, że wy daleko i wysoko ode mnie i płakałam i teraz chce mi się płakać i całe życie moje to będą tylko łzy, bo wy pojedziecie kiedyś w świat szeroki i ja was nigdy nie zobaczę, tak jak nie zobaczę mojéj matki.
Ostatnie wyrazy mówiła z posępną w twarzy rozpaczą. W téj chwili dopiéro przejrzałem ją całkiem; ognistém zjawiskiem ukazała mi się pełna gwałtownéj namiętności i dzikiéj poezyi natura dziewczyny.
Cośmy daléj mówili z sobą, nie pomnę; odwieczna to historya dwóch serc, objętych uczuciem gorącém a którym na straży stoi myśl straszna, że przepaść rozdziela ich ziemskie drogi. Rozmowa nasza ognista była i łzawa, rozkoszna i rozpaczna razem. Po co zeszliśmy się na świecie tak podobni do siebie a tak niepodobni zarazem? odpowiedziéć tylko mogło szyderstwo trafu.
Księżyc wszedł na niebo, osrebrzony przezroczystemi chmurami, głowa Ulany opierała się na bijącém mojém sercu, warkocze jéj wiły się około rąk moich jak zwoje miękkiego jedwabiu. Poetyczny szept dziewczęcia łączył się z powiewem ciepłego wiatru, który muskał trawy na równinie a ja pochylony w twarz jéj patrzyłem, dotykałem ustami bladego jéj czoła a ust jéj dotknąć nie śmiałem; zdawało mi