Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 145.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ulano — powtórzyłem ściskając mocno jéj rękę — o kim ty mówisz? kto cię pilnuje?
— Pod-dyrektor — szepnęła, spuszczając głowę.
A więc nie myliłem się w mych domysłach.
— Dla czegóż on cię pilnuje? — spytałem.
— Oj, paniczu, co ja przez niego przecierpiałam! nie mogę nigdzie obrócić się, żeby jego nie spotkać a ciągle mówi mnie takie rzeczy, że wolała-bym pod ziemią być, niż jego słuchać a jak ja nie chcę słuchać, odwracam się i uciekam, to gada na mnie przed ludźmi.
— Nie bój się, Ulano — odrzekłem; — już ja na to poradzę. A teraz idź naprzód, ja trochę zaczekam.
Ująłem obie jéj ręce, przycisnąłem je do ust i po chwili dziewczyna wyprzedziła mnie o kilkanaście kroków a ja zwolna szedłem za nią. Wkrótce załomy murów fabrycznych skryły przede mną jéj postać. Poczekałem jeszcze chwilkę i nakoniec zmierzałem ku bramie. Byłem już tylko o kilka kroków od niéj, gdy o słuch mój uderzyły pół szeptem wymówione wyrazy:
— A! złapałem cię, ptaszku, nakoniec! a gdzie to spacerowałaś tak późno? Czy nie z panem dyrektorem, co? No, pocałuj mnie zaraz, to nikomu nic nie powiem a jak nie, to jutro wszyscy będą wiedzieli, co ty za jedna!