Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 153.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

gdyby Ulana od dzieciństwa kształciła się w sztuce, była-by z niéj znakomita śpiewaczka. Miała ona zadziwiające poczucia muzykalne i łatwość w przyswajaniu sobie słyszanych tonów.
— Jak wy pięknie śpiewacie, paniczu! — mówiła, patrząc na mnie oczyma pełnemi miłości, gdy, ucząc ją, nuciłem z cicha jednę ze strof smutnéj piosenki. Po kilku lekcyach Ulana śpiewała Kalinę, wlewając w pieśń tę, właściwy jéj głosowi ogień i głębią tonów.
Wieczory takie, które dwa a czasami i trzy razy na tydzień przepędzałem z Ulaną, miały dla mnie urok niewypowiedziany, mącony jednak często dziwną goryczą i bólem i jéj i moim. Raz naprzykład mówiła:
— Póki was nie znałam, paniczu, wszystko na świecie zdawało mi się cudze i ciemne a teraz to jak-bym z ciemności weszła tam, gdzie słońce jasno świeci.
— A czemużeś, Ulano, tak długo obojętną dla mnie była? — pytałem.
— Oj, paniczu, sokole ty mój miły, jak-by to wam powiedziéć, dla czego ja taka byłam? Ot wiele razy podchodziliście do mnie, ja czułam, że wy blizko jesteście i jak wiedziałam, że na mnie patrzycie, to myślałam, że mi z piersi serce wyskoczy i w oczach ćmiło się czasem tak, że nie widziałam dobrze tego, co robiłam. Ale myślałam sobie, że wy żartować chcecie z biednéj dziewczyny i Maryjka mówiła mi ciągle: nie patrzaj na panicza, nie uważaj na to, że on na