Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 157.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

raz, jesteś mnie miłą? — pytałem, patrząc w twarz jéj z miłością.
— Oj paniczu, paniczu — odpowiedziała — jasny dzionek prędko mija a po nim ciemna noc nadchodzi i moje szczęście minie, zniknie jak słoneczko za chmurami a wy przestaniecie mnie lubić, bo ja prosta dziewczyna a wam takiéj pani trzeba jak ta, co taka piękna pojechała, czytając...
Nagle, jak-by jéj coś przerażającego na myśl przyszło, zawołała:
— Paniczu! wszak to ja nawet czytać nie umiem! — Załamała ręce, pochyliła się z bólem gwałtownym i, skroń przycisnąwszy do zroszonéj trawy, konwulsyjnie płakać zaczęła.
Z łatwością zwykle przychodziło mi uspakajać te bolesne jéj uniesienia, bo, lubo ognista, niemniéj jednak łagodna i miękka jéj natura, lgnęła w moich ręku jak wosk, któremu dowoli różne kształty nadawać mogłem, potrzebując na to zaledwie kilku słów miłości i prośby. Wszakże każda podobna scena robiła na mnie ciężkie wrażenie, po każdéj czułem wyrzut sumienia, gorycz i niezadowolenie z siebie samego. Mimo to, magnetyczną pociągany siłą, któréj zapanować nie mogłem a może nawet mimowiednie nie chciałem, szedłem, ile razy tylko mogłem pod gruszę, aby tam z Ulaną parę godzin przepędzić. W dzień widywaliśmy się rzadko, do sali robotnic wchodziłem tylko wtedy, gdy istotna wymagała tego potrzeba a i wów-