Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 180.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Przyszłam tu prosić was, paniczu, abyście ratowali Ulanę.
Poskoczyłem z krzesła.
— Cóż się stało? — zawołałem, machinalnie porywając czapkę i czyniąc parę kroków ku drzwiom. Ale Maryjka zastąpiła mi drogę i, lekko dotykając mojéj ręki, rzekła stanowczo i śmiało:
— Poczekajcie, paniczu i posłuchajcie mnie piérwéj.
— Ale cóż się stało? — powtarzałem — co się stało Ulanie? — i mimowiednie, ulegając woli energicznéj dziewczyny, wróciłem na swoje miejsce.
— Może wy będziecie dziwić się, paniczu, że ja tak śmiało do was mówię — ozwała się, zakładając znowu ręce na piersi i śmiało patrząc mi w oczy; — i mnie saméj nawet to dziwno, ale u mnie tak zawsze, że jak serce kogo polubi, tobym już za niego i w ogień skoczyła. Ulanę, paniczu, ja lubię jak siostrę rodzoną, hodowałyśmy się razem, ale ja zawsze szczęśliwa byłam, bo miałam ojca, matkę i braci, a ona gołąbka sama jedna na całym świecie, to już tylko do mnie tuliła się zawsze...
Głos jéj zadrżał i szybko fartuszkiem otarła łzę, ale w mgnieniu oka, uspakajając się, mówiła daléj.
— Dawno już, paniczu, ludzie mieli oko na was i na Ulanę i szeptali sobie i to i owo, ja to słyszałam i serce mię bolało, ale myślałam sobie, że jak wy to spostrzeżecie, to pożałujecie biednéj dziewczyny, prze-