Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 190.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

taj poczciwym ludziom w oczy patrzéć! — syknęła Nastazya.
— Albo to ona wié, co to wstyd! — wołały inne.
— Oj, jabym sama nigdy tego po tobie nie spodziewała się, Ulano! toć my z tobą z jednéj wioski a teraz, to i tak wstydno przyznać się do tego! — mówiła Katryna.
— Słuchajcie, Ulano! spojrzyjcie na mnie choć raz tak, jak na panicza patrzycie, niech raz zobaczę, jak to wygląda! — krzyknął, podchodząc do niéj, zamaszysty parobek.
— A no, podnieścież oczy, cóż tak w ziemię patrzycie, jakbyście co zgubili, czy co? — zaśmiał się inny.
— A żeby ona już nigdy oczu nie podniosła, daj Boże! — zawołała Nastazya.
I w całém zebraniu rozległy się krzyki i śmiechy.
Jak w każdym tłumie bywa, jedna iskra rzucona podnieciła wybuch i zelektryzowała wszystkich.br /> Widoczném było, że głównemi czynnikami, téj napaści na Ulanę, były: długo tłumiona zazdrość kobiet i gniew mężczyzn, za okazywaną im przez nią obojętność. Najstarsze i najbrzydsze dziewczęta krzyczały najenergiczniéj, był to, w grubą tylko formę przyodziany, objaw taki, jaki często i w salonach uderza oko badacza.
Śród ogólnéj wrzawy, jedna tylko gospodyni, zaję-