Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 191.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ta swoją czynnością, nie mieszała się do niczego, nawet niekiedy z litością spoglądała na Ulanę i Hryhory, dwoma łokciami oparty na stole, patrzył na około, wzruszał ramionami i milczał.
Ulana stała kilka minut nieporuszona, niema, z pochyloną głową. Ale właśnie wtedy, gdy krzyk i śmiechy najbardziéj wzmagać się zaczęły, wyprostowała się, podniosła bardzo bladą twarz, skrzyżowała ręce na piersi, i błyszczącemi gniewem i dumą oczyma wodząc po wszystkich, zawołała:
— Ludzie! ludzie! co wam się stało? czego wy wszyscy chcecie ode mnie? co ja wam złego zrobiłam? Czego wy mnie obstąpili tutaj, jak czarownicę i krzyczycie na mnie?
Słowa te jéj, do uniesienia doprowadziły żeńską część zebrania.
— Patrzajcie ją! — wołały kobiety, podnosząc się z ławek z łyżkami w rękach, — patrzajcie tu ją bezwstydną! ona jeszcze pyta się, co złego zrobiła! Jaka święta! alboż ty nie wiész, że wstyd robisz całéj fabryce, że hańbę robisz nam wszystkim, że ludzie potém powiedzą, kiedy tam jedna taka, to i wszystkie takie! i nikt poczciwy nie spojrzy po ludzku na nas!
— I nikt poczciwy, nie zechce żenić się z żadną robotnicą z fabryki Horeckiéj.
— Co ty złego zrobiłaś? a spójrz-no nam w oczy, tylko śmiało! po co ty tam chodzisz za górę, żeby