Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 197.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

stać się nie może i nie stanie. Lepiéj niech nad mogiłą moją ruta się zazieleni, niżbym ja miała zrobić tobie taką niedolą, mój ty sokole jasny!
Chciałem mówić, ale przerwała mi, kładąc dłoń swą na mojéj ręce i rzekła daléj:
— O, ja myślałam czasem, że przyjdzie może pora, w któréj mi to powiecie i Maryjka nawet, raz mi mówiła: Ulano, może panicz ożeni się z tobą? I myślałam zawsze, że jeżeli powiecie mi to, że chcecie, abym waszą żoną była, to chyba umrę z radości, ale nie dla tego, żeby się to tak i stać miało a dla tego, żebym zobaczyła, jak wy mnie bardzo, bardzo lubicie.
— A dla czegóż tak się stać niéma? — przerwałem zdziwiony.
— Dla tego — powoli odrzekła Ulana — że ja za wasze szczęście pozwoliła-bym sobie krew wytoczyć do ostatniéj kropelki; że ja każdemu, ktoby chciał wam źle zrobić, nawarzyła-bym własną ręką tego ziela, co w gajach nad potokami rośnie i ludziom życie odbiera; dla tego, że ja was kocham więcéj, jak moję własną dolą i prędzéj skonam, niż wam szczęście popsuję, niż wam los zagrodzę.
— Ulano — rzekłem, obejmując ją znowu i przyciągając do siebie — co ty mówisz, droga? czyż nie widzisz, jakaś ty mnie miła? czy nie widzisz, że ja bez ciebie żyć nie mogę?
Pochyliła głowę na moje ramię i cicho mówiła: