Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 200.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mi w posiadanie kobietę, za którą szalałem; chwilami więc czułem się szczęśliwy, ale do szczęścia tego mieszała się zbyt często gorzka jakaś niespokojność, miałem niewyraźne poczucie, że psułem sobie jakąś część życia.
Rano jeszcze było, kiedy, obudziwszy się ze snu niespokojnego, ubrałem się i kazałem osiodłać swego wierzchowca. Znałem zwyczaje zamkowe i wiedziałem, że o wschodzie słońca panowie i słudzy byli tam już obudzeni zwyczajnie, pragnąłem więc jak najśpieszniéj pojechać do zamku i wrócić już z panią L., która, myślałem, iż niezawodnie sama przyjedzie po Ulanę. Znałem dobrze państwa L., i ani na chwilę nie wątpiłem, że z otwartém sercem przyjmą do swego domu na czas jakiś kobietę, która miała zostać moją żoną. Gdy cały, zajęty temi myślami, niecierpliwie wyglądałem przez okno i wołałem, aby mi prędzéj podawano konia, otworzyły się trochę drzwi i wsunęła się przez nie głowa pod-dyrektora.
— Czy można widziéć się z panem? — pytał tak pokornym głosem, że prawie w szept przechodził.
Widok jego obudził we mnie wstręt i pogardę, ale zanadto poważnie nastrojony, abym miał wybuchać słowami gniewu, lub wyrzutu, odrzekłem zimno:
— Wejdź pan.
Wszedł i zaraz u drzwi pokłonił mi się nizko, twarz jego uderzyła mnie wyrazem, jakiegom w niéj