Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z życia realisty 216.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

żywość rozmowy i spotykana rozsądna opozycya rozjaśnia nieraz wzajemnie nasze pojęcia.
Wieczorami, kiedy nie mam pilnych zajęć i nie przyjmujemy gości, żona moja umiejętnie wykonywa przepyszne sonaty Beethovena, albo smętnie snuje Szopenowskie mazury; lubię także słuchać ją śpiewającą, szczególniéj ulubione moje arye, np. Cavatinę z „Cyrulika” pieśń Pazia z „Figara”, albo przedewszystkiém Walc z „Fausta”, który się jéj wybornie udaje. Ponieważ oboje lubimy sztukę, jako miłą niekiedy przyprawę życia, od dwóch lat utrzymujemy stały abonament lóż w dwóch teatrach.
Tak płynie mi życie; jak w każdém życiu, bywają w niém i troski, ale szala dobrego przeważa; praca moja trudna jest i ciągła, lecz obfite dla mnie i dla innych przynosząca owoce a w zawodach koniecznych, w niepowodzeniach chwilowych, pocieszają mnie bogi domowe.
Rok temu, lub może trochę więcéj, pewnego dnia w poobiednéj porze, gdy Klotylda, skończywszy wspólne nasze czytanie dzienników i pogawędziwszy ze mną chwilę, odeszła do swoich pokojów a ja, zasiadłszy nad biurkiem, pogrążyłem się w badaniu jakiéjś zawiłéj przemysłowéj kwestyi, wszedł lokaj i oznajmił mi wizytę pana Edwarda L., owego mego kolegi z Lièges, któremu zawdzięczałem bytność mą w Horach. Od bardzo dawna nie widziałem Edwarda, bo mieszkał w swoich dobrach na Ukrainie