Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 046.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

krzesła stały w porządku, równo, pod ścianami, jak żołnierze na musztrach; wchodzący mógł myśléć, że nigdy poruszanemi nie bywały. Na stolikach między oknami leżały książki, stykając się z sobą równo, porządnie i symetrycznie.
W tym sztywnym i kłócącym się barwami salonie, w kilka chwil po przybyciu państwa Swatowskich znaleźli się zebrani gospodarze i goście. Pani Żytowska, w swoim białym czépeczku i ciemnéj sukni, powolną rozmową bawiła strojną i dumną panią Leokadyą; gospodarz opowiadał gościom o urodzajach i zapytywał pana Michała o grunta, lasy i spławy wołyńskie; panienki, ująwszy się pod ręce, wybiegły do ogrodu.
Lola samotna, stęskniona do towarzyszek młodych, z radością spotkała Zofią, którą już wprzód widziała kilka razy. Zofia, światowa i dumna, mało znajdowała przyjemności w towarzystwie dziewczyny, wychowanéj w klasztorze, nieznającéj świata, nieśmiałéj. Wdzięczna jednak i sympatyczna powierzchowność Loli pociągała ją nieco; zresztą pochlebiała jéj żywa radość, jaką młoda rówieśniczka okazała z jéj przybycia, i spojrzenie uwielbienia, którém ją przy powitaniu okryła. Gdy więc ręka w rękę wyszły do ogrodu, żywa między niemi zawiązała się rozmowa.
Nigdy przyjaźń nie zawiązuje się tak szybko, ufność nie obudza tak łatwo, jak w bardzo, bardzo młodym wieku. Zaledwie rozkwitające serce nie zna ciem-