Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 074.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zdobycia brak mu kapitału serca, rozproszonego na kupowanie okruch niepożywnych, a jednak powodujących bankructwo. Wówczas bankrut, strącony ze złocistych szczytów uczucia, osiada sobie spokojnie na szarych płaszczyznach powszedniego bytu; a to, co utracił ze strony zdrowego szczęścia, wynagradza sobie konfortem mieszkania, wyborném cygarem i smacznym obiadem — jeśli ma za co je nabyć.
Rozpraszał Leon swój kapitał serca, i przyszła chwila, w któréj mu się zdało, że zbankrutował. Daremnie panna R. błyskała na niego czarnemi oczyma; daremnie pani W., śmiejąc się srebrnym śmiechem, pokazywała mu białe ząbki, i przy powitaniu miękką dłoń długo na jego opierała ręce; daremnie pani S. starała się odkrywać mu wszystkie skarby swojéj ogólnie za wyższą przyznanéj inteligencyi. On zimno patrzał na oczy i ząbki, bez wzruszenia dotykał miękkiej rączki, bez podziwu, a nawet bez uwagi, słuchał szumnych słów wyższéj inteligencyi. I przez czas jakiś nie było mu źle z tym spokojem; mimowoli zapytywał siebie, czy już nigdy nie pokocha nikogo? i sam ze swego pytania ironicznie się uśmiechał. Alboż nie dość mu już było miłości? W głębi, w dalekiej głębi jego serca, odzywał się wówczas głos, że to, czego doświadczał dotąd, nie było miłością; że były to tylko miłostki, a miłość prawdziwa może przyjdzie kiedyś... Ale głos ten był cichy i słaby, pod grubą warstwą spraw codziennych zagrzebany na sa-