Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 075.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

mém dnie piersi, jak zwykle wszystkie głosy dobre, wszystkie głosy białych aniołów ludzkiego życia. Taki był stan jego serca.
W jakim stanie mogła być myśl wśród tego istnienia, złożonego z uwielbień, pochwał i miłostek, odurzających niby opium? Jako doktor, wykształcony był specyalnie i gruntownie; pojęcie miał żywe; wszystko, co prawdziwe i piękne, kochał i czcił. Ale, rzucony w wir blasku i zabawy, nie zdołał nabyć przyzwyczajenia do ciągłéj, systematycznéj pracy, która się staje potrzebą, rozkoszą — a nieraz celem życia; nie zdołał rozmiłować się w owych cichych a pracowitych godzinach, w których człowiek, pochylony nad księgą lub piórem, całą istotę swoję skupia w jednę władzę myślenia, zapomina, że jest samotny — bo przed nim nieskończony, przejasny, ze swemi nieznurtowanemi głębiami, roztacza się świat wiedzy. Ukochać pracę i naukę całą potęgą serca, stworzyć sobie z niéj cel istnienia i bodziec do wszystkiego co dobre... Leon nie mógł; nie miał on na to czasu, nie miał może w naturze swojéj téj iskry zapału, która wznieca bohaterskie i wytrwałe miłości dla idei lub nauki. Wiele umiał, wiele wiedział, jasno patrzał na rzeczy, szacował rozum i widział w nim jedyną nadzieję, jedyną przyszłość ludzkości; ale na tém wszystkiém nie mógł sobie osnuć całéj tkaniny życia.
Mijały dnie za dniami. Leon był ciągle spokojny, zadowolony, świetny, uwielbiany; aż niespodzia-