Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 106.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
IV.

Tegoż wieczora, gdy Leon, powróciwszy od państwa Bogackich, rozmyślał i usypiał, na Szkolnéj ulicy na facyatce wysokiego domu, bladém światełkiem błyskało okno. Po-za niém, w małéj i ubogiéj izdebce, nad stolikiem pełnym robót i książek, siedziała ciemno ubrana i bardzo blada kobiéta. Światło małéj lampy srebrem oblewało jéj czarne włosy, które w grubych warkoczach, z wszelkich uwolnionych więzów, spływały długie i lśniące. Twarz miała bardzo zmęczoną i usta nawet blade. Z piórem w ręce pochylona nad stołem, szybko pisała, zmieniając kartki jedna po drugiej; czasem tylko podnosiła na chwilę głowę, i jakby rozpędzając myśli, które przeszkadzały jéj pracować, przesuwała dłoń po czole.
Dziewiąta, godzinę biły miejskie zegary, gdy u drzwi izdebki ozwało się lekkie pukanie.
Kobieta szybko powstała i, podszedłszy ku drzwiom, spytała z cicha:
— Natalia?
— Tak, to ja jestem, — odpowiedziano, i kobieta drzwi otworzyła. Wchodząca śpiesznie zdjęła kapelusz i futro, podała obie ręce bladéj kobiecie, i obie powitały się milczącym uściskiem. Usiadły przy stole.
— Przez dwa dni nie miałam czasu przyjść do ciebie, Heleno, — rzekła przybyła, — a tak chciałam