Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 119.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nych i piękną, tylko nieco oziębioną i zepsutą. Sam ten nawet Bajronowski uśmiech twój mówi, że nie lekko i bezmyślnie patrzysz na świat. I dlatego właśnie, że cię tak dobrze znam, powtórzę: źle jest z tobą, Leonie. Z całym zapasem myśli i poczciwych poczuć nie stworzyłeś sobie nic, coby celem twojego życia się stało; nic nie umiłowałeś i nic nie oszacowałeś wysoko. Próżnia stała się w twojéj piersi, i ożenieniem się próżnią tę chcesz zapełnić. Ale nie każdy kocha, kto chce kochać, mój drogi; i ty twojéj narzeczonéj nie kochasz, bierzesz ją dla rozrywki i dla posagu. Pobierzecie się i okażecie światu widok jeszcze jednéj pary roztrojonéj, znudzonéj, zniechęconéj ku sobie, i nie pomogą ani bogactwa, ani wpływy; teraz się nudzisz, a potém zaśniesz na wieki; umrzesz dla wszystkiego, co świat ma dobrego i pięknego. Żona twoja będzie stroić się, kokietować i jeździć za granicę, a ty będziesz spać na aksamitnéj kanapie. Nie takie życie, mój drogi, godne jest twego szlachetnego serca i światłéj myśli.
— Więc cóż mam robić? — zapytał Leon wpółpoważnie, wpół z ironią, patrząc na przyjaciela.
— Nie żenić się z kobietą, któréj nie kochasz, a czekać, dopóki prawdziwe uczucie nie zstąpi ci do serca; prawdziwe tylko uczucie rozpędzi ten obłok znudzenia, który zaćmił przed tobą świat, rozgrzeje cię, ożywi i wróci ci siły do życia, czynu, energii i pra-