Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 136.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ców. Uczyłam się wiele i dnie spędzałam spokojne, pełne pożytku dla serca i umysłu. Gdym liczyła lat ośmnaście, dziwne jeszcze miałam marzenia: zdawało mi się, że na zawsze zostanę spokojną, i co dziwniejsza, miałam przeczucie wielkiego szczęścia. Niebo, ziemia i wszystko na świecie obiecywało mi życie takie. O teraźniejszość się nie troszczyłam, bo czułam nad sobą opiekuńcze dłonie; a przyszłość złociły mi nadzieje, nieokreślone wyraźnie, ale urocze i gorące. Doszłam tak do dwudziestego roku życia, i wtedy zaciężyła nade mną surowa ręka losu. Matka moja umarła. Nędza mię otoczyła, więc ujrzałam się zmuszoną być sama sobie wszystkiém. Straszna to chwila, w któréj człowiek, obejrzawszy się wokoło, spojrzawszy na niebo i ziemię, na ludzi i świat cały, powié sobie: wszystko mię zawiodło! a do nadziei, które poprzednio kołysały, woła: pocoście kłamały!... Śród szerokiego świata, człowiek staje sam jeden; po zanim, nic. Wszystkie uciechy znikły, wszystkie żywsze serca uderzenia zesłabły, jak złudne widoki na stepowych, piaskach. Kto sam kiedykolwiek doznał takiéj chwili, ten wié, że trudno w niéj nie pochylić się duchem i nie jęknąć. I jam się téż pochyliła, skarga z ust mi wypłynęła, i uczułam się bezsilną. Wtedy podała mi rękę Natalia; wsparta jéj radą, poczęłam stawiać piérwsze sieroce kroki; szybko dojrzałam wśród cierpienia, i pójdę daléj, walcząc z życiem. Mam niejakie środki do pracy, chęci mi