Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 147.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nie na ręce Heleny. — Piérwsze dla niéj... i jeszcze od niego!...
Któżby zdołał pochwytać wszelkie owe drobniuchne objawy wzajemnéj dwojga serc sympatyi? któżby je zdołał przełożyć na wyrazy, o których powiedział poeta że „w ustach wietrzeją — na powietrzu stygną?”
I wyrazami da się coś wypowiedziéć, szczególniéj gdy to coś poprzedzone było owemi objawami sympatyi.
— Życie moje bez celu było i bez barwy, — mówił raz Leon do Heleny, przypominając sobie apatyą, w któréj był przed jéj poznaniem — znudził mię świat i ludzie znudzili. Znajomość z panią nowém światłem oblała dla mię wszystko, co mnie otacza; przyjaźń dla pani ogrzała mi życie.
I mówiąc to, patrzał na nią spojrzeniem, w którém było coś nieskończenie żywszego nad przyjaźń. Oczy także wiele mówić mogą.
— Życie człowieka zacnego i rozumnego, jakim pan jesteś, — odpowiedziała — nie powinno być bez celu i bez barwy. Myśl stwarza cel, wskazując sposoby stania się użytecznym na świecie; serce uczuciem ubarwia i ogrzewa wszystko. Pojmuję cierpienie, bo sama cierpiałam; ale znudzenia nie rozumiem, i dla tego sądzę, że ono u pana było stanem przechodnim tylko.
Leon myślał, że, gdyby z nią był zawsze, w istocie