Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 152.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.
VIII.

Nazajutrz po dniu, w którym Helena, pomimo chmur zakrywających niebo, widziała słońce, dzień rzeczywiście już jasny i pogodny zstąpił na świat. Lekki przymrozek osuszył ulice miasta; słoneczne promienie łamały się w szybach magazynów i złotemi nićmi błyszczały na śniegu, który lekką warstwą przykrył ziemię. O południu, mnóztwo przechodniów zapełniało szeroką ulicę Krakowskiego-Przedmieścia; a między nimi; otulona małém futerkiem, w swoim czarnym kapelusiku z popielatém piórkiem, szła wolno chodnikiem Helena. Twarz miała pogodną, i niekiedy po ustach jéj przebiegał uśmiech, jakby się śmiała do jakiéjś myśli swojéj. Szła powoli, pewnym i lekkim krokiem; patrzała wkoło jasném spojrzeniem, ale znać było, że nie zajmowała się tém, co ją otaczało, a wzrokiem duszy biegła gdzieindziéj.
Z jednego z najbogatszych magazynów wyszły dwie strojne panie. Starsza z nich wsiadła do pięknéj karety, młodsza stała jeszcze przez chwilę na schodkach, wydając jakieś rozporządzenia słuchającemu jéj z uszanowaniem subjektowi handlowemu. Helena, która w téj chwili przechodziła obok magazynu, spojrzała na młodą i śliczną kobiétę w sobolo-