Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 172.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

tam a milczący, p. Wiktor H. i, zbliżywszy się, do Leona, podał mu rękę.
— Ja tyle powiem o tobie, Leonie, żeś szlachetny; i że jestem szczęśliwy, widząc między naszą młodzieżą człowieka takiego, jak ty. Byłeś dotknięty chorobą, tak częstą u nas, niestety! chorobą znudzenia i próżności. Widziałem cię blizkim zupełnego moralnego upadku; dobre instynkta twojéj natury, niestłumione jeszcze całkiem błędami młodości, zwyciężyły. Nie znam twojéj przyszłéj żony, ale wierzę, że godna ciebie, bo widzę, że ją szczerze kochasz; więc mówię że robisz dobrze, zacnie i że będziesz szczęśliwy. Parę tygodni temu inaczéj ci wróżyłem.
— Niech żyją sentymenta! — zawołał z ironią pan Józef. — A gdzież jesteśmy, w jakim kraju, w jakim wieku, abyśmy mieli całe szczęście, cały cel życia widziéć w miłości dla kobiéty?
— Miłość dla kobiéty, — poważnie odpowiedział p. Wiktor, — nie powinna być zapewne jedynym celem życia; ale jest ona niezawodnie bodźcem i wsparciem w dążeniu do innych w życiu społeczném celów. Wy, panowie, umiecie krzyczéć na sentymenta, ośmieszać je i odrzucać, osłaniając się wielkiemi słowami ogólnych pozytywnych dążeń i idei. Ale pokażcie mi, gdzie są takie idee i dążenia, którym-by poważna i szczera miłość przeszkodę stawiała? Jeżeli ideą tą jest dobro całéj ludzkości, wierzcie mi, że w kochającém i dobrém sercu kobiéty znajdziecie wiele na-