Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 187.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

cze jeden, z razu słaby i oddalony, potém co raz bliźszy i wyraźniejszy; był-to odgłos pocztowego dzwonka, płynący naprzód z za wzgórz, a potém po dolinie.
Hebel z natężeniem słuchał dzwonka i patrzał na toczącą się, śród kłębu kurzawy, parokonną bryczkę; cała dusza jego była we wzroku. Bryczka zadudniła na moście, ale nie pojechała ku pałacowi, tylko zwróciła się na boczną drożynę, wiodącą do domu stolarza. Ujrzawszy to, Hebel, złożył ręce jak do modlitwy.
Przed gankiem z bryczki pocztowéj wyskoczył raźny młodzieniec, w piękném podróżném ubraniu. Hebel powstał i chciał postąpić naprzeciw niemu, ale zbrakło mu siły, — upadł na ławę całym ciężarem, zakrył oczy rękoma i z piersi jego wyszedł głuchy jęk. Miał to być wykrzyk radości, ale mocą wezbranych uczuć zamienił się w jedno głębokie łkanie.
Młodzian jednym skokiem był u kolan stolarza i w białe dłonie ujmując spracowaną rękę starca, ze czcią ją do ust przycisnął.
Takie było milczące a serdeczne powitanie starego Hebla z synem. Z gniazdka swojego patrzała na nie jaskółka i kręciła główką, i szczebiotała żywo, jakby pokazując dzieciom swym tego strojnego i dorosłego młodziana, który ze czcią i miłością klęczał przed starcem, odzianym sukmaną.