Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 208.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

na piérwsze piętro i, wszedłszy do salonu, gdzie znajdowała się pani Eufemia, stanął przed nią, pokręcił wąsa z fantazyą i rzekł donośnie:
— Przychodzę do ciebie, szanowna siostro dobrodziéjko, jako do ciotki i opiekunki synowicy naszéj, Lilli Odrowążówny, prosić cię o jéj rękę dla stojącego tu oto przed tobą, pana Romana Hebla, który dla afektów swoich moję sankcyą stryjowską już najzupełniéj pozyskał.
Pani Eufemia otworzyła szeroko oczy, sponsowiała i zaczęła mówić:
— Ależ, panie bracie...
Nie mogła skończyć, bo zakrztusiła się złością, poniosła flakon do nosa i krzyknęła:
— Mdleję!...
— To z radości! jakem Odrowąż, z radości mdleje siostra dobrodziéjka, że tak zacnego dostaje bratanka! — zawołał pan Wincenty, a spostrzegłszy Lillę, która drżąca kryła się za towarzyszki, pociągnął ją do siebie, i zdejmując z małego palca piękny brylantowy pierścień, oddał go jéj i rzekł:
— Weź to, dziewczyno, i włóż na palec narzeczonego, a śmiało! Pierścieniem tym zaręczała się babka twoja z twym dziadem.
Lilla ze spuszczonemi oczyma oddała pierścień Romanowi, który zdjął z palca małą srebrną obrąkę i, oddając ją narzeczonéj, rzekł: