Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 218.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ale chłopów znieść nie mogła. Przykrym jéj był zapach siermięg i dźwięk grubéj mowy ludowéj. Ona w rodzicielskim domu chłopów nigdy nie widziała i słyszała zawsze od ojca, że oni są próżniacy i złodzieje, a od matki, że z niższymi wchodzić w stosunki nie należy. Zresztą, poco jéj było znać chłopów? Czy mało miała znajomych pięknych pań i panów? Grała tylko ciągle, a któż odgadnie, jakie dźwięki wlewała muzyka w jéj serce, jeśli nie wlała w nie dźwięków bratniéj miłości!...
W wiosce mieszkało trzydzieści rodzin chłopskich, a nad nimi panował... straszny, bezlitosny głód.
Jedna z chatek, składających wioskę, stała nieco opodal od towarzyszek swoich, otoczona drzewami, czysta jakoś i miła, choć nizka i szara. Była to chata Symona Harwara, bogatego dawniéj gospodarza. I w istocie bogaty był niegdyś Symon, bo miał dwa konie, parę wołów i zboża mu zwykle na rok wystarczało cały, a czegóż więcéj dla chłopa potrzeba? Ale gdy przyszły nieurodzajne lata, pokazało się, że bogactwo Harwara nie było niewyczerpane. Sprzedało się konika jednego i drugiego, wół jeden padł i zboża na chléb nie stało. Pracował Harwar i wódki nie pił, ale nie pomogła ni praca, ni trzeźwość, głód dokuczał. Jesienią, piekli w Harwarowéj chacie chleb z jęczmienia, zimą z plewy, a na wiosnę i plewy zabrakło... zaczęli jeść trawę. Płakał Harwar i ociérał łzy rękawem podartéj siermięgi. Po-