Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 224.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Nadeszła wiosna, chleba i z plewy zabrakło. Brali od pana po garncu żyta na tydzień, ale trudno było przeżyć garncem żyta siedm dni długich, bo w chacie Hanki żyły trzy osoby dorosłe i troje dzieci, a u Wasylka pięć osób dorosłych i dwoje dzieci.
Twarz chłopca stawała się co raz bledszą, coraz głębiéj zapadały mu oczy, i oczy Hanki gasły co dzień bardziéj; wysoka i giętka jéj postać schylała się ku ziemi, usta okrążył wyraz bólu. Ale chłopak był silny, wytrwały, a choć blady i z zapadłemi policzkami, pracował ciągle, na pańszczyźnie i w domu, i gdy był przy kochance, tłumił gryzący ból głodu i uśmiechał się do dziewczyny. Hanka słabła widocznie. Nieraz chwiała się, idąc przez wioskę, w oczach robiło się jéj ciemno, i piersi ściskał ból, jakby żelazną obręczą.
Otóż-to chłopskie nadzieje i marzenia! Dwoje ludzi kochają się, pragną, czekają szczęścia, — aż głód przychodzi, dusi i zabija.
W tym czasie pan i pani bardzo byli zajęci! W kwietniu miano obchodzić rocznicę ich ślubu wielkim festynem. W domu gotowano już salony, śliczną suknią z dalekich krajów przysłano dla pani. W ogrodzie dworskim rozkwitały narcyzy wonne i fiołki uściełały trawniki. Pan, oczekując festynu, czytał, pani grała, a ani książki, ani dźwięk muzyki nie mówiły im o sąsiedniéj biédzie i o cierpieniach Wasylka