Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 225.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i Hanki, o ich więdnących twarzach i konających nadziejach.
Oto dwa światy!
Kwiecień ciepły zielenił ziemię, skowronek śpiéwał i pierwiosnki dawno już kwitły; ale w owym roku nieszczęścia i nędzy nikt po wsiach nie słuchał szczebiotu wiosennego ptaka, żadna dziewczyna kwiatkiem włosów nie stroiła.
W jednym z kwietniowych wieczorów Hanka siedziała na progu chaty. Promień zachodzącego słońca ozłacał jéj włosy, głowę wsparła na wychudłéj ręce, a zbladłą i wynędzniałą twarz jéj zaléwał wyraz smutku i gryzącego cierpienia. Rodzice byli na pańszczyźnie; dziecko jedno siedziało z kotem pod ławą, drugie jęczało, kurcząc się, na przypiecku; najmłodsze, opuchłe i chore, spało w kołysce snem, blizkim śmierci. Długo Hanka siedziała milcząca i zamyślona. Słonko już było bardzo nizko, gdy zza płotu wyszedł Wasylek, zbliżył się z wolna, i milcząc, obok niéj usiadł. Dziewczyna spojrzała na kochanka łzą zaszłym wzrokiem, on oparł brodę na ręku, i tak siedzieli przez chwilę, milcząc i patrząc na siebie.
— Wasylku, — odezwała się nagle Hanka, jakby sobie co przypomniała, — jadłeś ty dziś zaciérkę.
Chłopiec machnął ręką.
— Gdzie nam do zaciérki! — odpowiedział ochrzypłym głosem, — lebiodę jemy i pokrzywę, bo ekonom garncy nie daje, od czasu, jak się na mnie rozgniewał.