Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 301.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

słodkiéj jak anioł, wykwintnéj, jak najsubtelniejszy kwiat arystokracyi — matrony.
Powierzchowność Waleryana Przyborskiego wcale inne nosiła cechy. Młodym był jeszcze, nie miał bowiem więcéj nad lat trzydzieści parę, ale włosy jego, niegdyś tak gęste, mocno już były przerzedzone nad czołem, zrysowaném parą poprzecznych, dość głębokich zmarszczek. Regularny owal twarzy jego zepsutym był nieco wzdymającą go lekko otyłością, taż sama otyłość zaczynała już widocznie zaokrąglać, tak smukłe niegdyś i doskonałe, kształty jego postaci. Z tém wszystkiém był to jeszcze piękny mężczyzna. Wielkie, piwne, długą rzęsą przymglone, oczy jego, prawdziwe oczy zdobywcy serc kobiecych, miały jeszcze wiele blasku, który wszakże rzucał mu na twarz całą wyraz obojętnego cynizmu i zjadliwego szyderstwa raczéj, niż świeżości sił ciała i ducha. W ogólności, syn ten matki-spirytystki, rozkochanéj w gwiazdach i duchach, marzącéj o wiecznéj wiośnie, panującéj na Jowiszu, wyglądał mocno na krańcowego materyalistę, z zagubionym do szczętu prawie pierwiastkiem duchowym.
Po odejściu matki, usiadł naprzeciw mnie w postawie kawalersko-niedbałéj, a podając mi roztwartą cygarnicę, zapytał:
— Jakież szczęśliwe losy sprowadziły pana w strony nasze?
Przystąpiłem od razu do spraw, będących celem