Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 317.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dnéj wartości różnych potraw i najrozmaitszych sposobach ich przyrządzania.
O ile tylko przyzwoitość pozwalała, najprędzéj po obiedzie zabrałem się do wyjazdu. Przyborski nie zatrzymywał mnie wcale. Uważał mię słusznie za gościa całkiem oficyalnego i okolicznościowego, byłem dla niego zresztą zapewne zbyt nudnym i żenującym towarzyszem. Przeprowadzając mię do przedpokoju i uprzejmie bardzo podając mi rękę na pożegnanie, rzekł:
— Zmiłuj się pan tylko, jeżeli już będziesz mię likwidował, czyń to co najprędzéj. Chciał-bym bardzo całą tę nudną historyą mieć już za sobą, nie przed sobą.
— Ale cóż pan zamierzasz uczynić z sobą po sprzedaży Przyborza? dokąd się pan udasz? — zapytałem, bo zdumiewała mię wspaniała obojętność, z jaką człowiek, nieumiejący prawdopodobnie zapracować sobie na kawałek suchego chleba, a rozlubowany w pasztetach, mówił i myślał o doszczętnéj utracie swéj fortuny.
— O! nie jestem bynajmniéj w kłopocie z osobą moją — odpowiedział mi, śmiejąc się. — I owszem, razem z Przyborzem spadnie tylko z méj głowy ciężar nudy i kłopotów. Matka moja ma w gubernii W., o jakich ośmdziesiąt mil ztąd mieszkającą, starszą siostrę. Kobieta to bezdzietna, wdowa, ma milionowy majątek, a przepada za mną... wiész pan, szalone