Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 323.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

nowe upokorzenie, przed krokami jego otworzyła się nowa ścieżka tułaczki... I tak stopniowo, człowiek ten, jak wosk w ogniu, tajał i znikał w żałościach życia!
Po chwili ocknął się ze swéj ołowianéj, osłupiałéj zadumy i, podnosząc wzrok na twarz moję znowu, mówić zaczął:
— Ja do pana dobrodzieja z prośbą... po dawnéj znajomości... oto taka jest rzecz. Ulokowałem u pana Przyborskiego mój kapitalik... niewielki... pięćset rubli... gdybym żył u niego, jak żyłem, niech-by tam sobie grosz ten leżał aż do mojéj śmierci, a po śmierci może-by go krewni zabrali... ale ponieważ kazano mi wynosić się z Przyborza... muszę sobie szukać przytułku jakiegoś... Chciałem zgodzić się gdzie w innym dworze za ogrodnika, ale nie przyjmują nigdzie... na siwą głowę moję patrzą i na trzęsące się ręce... mówią, żem stary, do pracy już niezdatny i nie przyjmują... cóż robić? nie narzucać się gwałtem ludziom! ale oto znalazł się brat przyrodni... z macochy téj urodzony, co to, niech jéj Bóg nie pamięta, makiem poiła mię i karmiła, kiedy dzieckiem byłem... brata tego, panie dobrodzieju, ja tak jak nie znałem, bo macocha nie dozwoliła nigdy, abyśmy się z sobą poznali i polubili... ale on przed niedawnemi czasy przyszedł do mnie i powiedział: „Słuchaj Pietrze! panu Przyborskiemu sprzedają majątek za długi. Ciebie ztąd wyprawią, bo stary już jesteś i na służbę się