Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 329.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

dał nam dziś śniadanie pożegnalne, co się zowie! kotlety z jarząbków, potrawa to jego własnego wynalazku. Gdybym był panującym, kazał-bym za nie wybić na cześć jego medal pamiątkowy!
Gdy umilkł, najchłodniéj, jak tylko mogłem, oświadczyłem, że przyszedłem dla pomówienia o interesie.
— O interesie! — ze zdumieniem na twarzy powtórzył Przyborski, — czyż ktokolwiek na świecie może miéć jeszcze do mnie jaki interes? Oddałem przecież wszystko, co miałem... cóż więcéj uczynić mogę?
Nie dając mu bezpośredniéj odpowiedzi, wymieniłem nazwisko Żmindy.
— Wielu tu pozostanie ludzi ciężko przez pana pokrzywdzonych, — mówiłem — ale z pomiędzy nich Żminda jest najstarszym, najniedołężniejszym, najbardziéj osamotnionym...
— Ależ przecie, — z giestem niecierpliwości przerwał mi Przyborski, — przecież ma on kartkę, którą mu napisałem, biorąc od niego pieniądze... nie brałem nigdy od nikogo pieniędzy, nie dając w zamian dowodu...
— Kartka pańska, Żmindzie dana, odrzuconą będzie przez konkurs bezwarunkowo... na mocy jéj nie wypłacą mu ani grosza...
Czoło Przyborskiego zmarszczyło się znowu w ten przykry sposób, który na całą fizyognomią jego zdawał się rzucać ponury odblask źle przeżytéj przeszłości.