Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 397.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

się i wstyd mię brał pokazywać się znajomym ojca i brata, z dziurami na łokciach...
— Gdzież przez cały ten czas mieszkałeś?
— U wdowy Dzięcierskiéj.
— Któż to jest ta Dzięcierska?
Spuścił oczy i zawahał się przez chwilę z odpowiedzią.
— To właścicielka tego handlu trunkami, w którym byłem tego wieczora, kiedy... kiedy...
Mieszkał tedy u właścicielki zakładu, niewiele różniącego się od prostego szynku.
Postępowałem daléj w badaniu mém.
— A rodzice twoi? — rzekłem, — stryj, bracia, rodzony i stryjeczni? czy nie przyjeżdżali do miasteczka, nie starali się namówić cię, abyś wrócił do domu i prowadził się lepiéj...
— Stryj nie przyjeżdżał wcale i mówił wszystkim, że się mnie wstydzi i ani wiedziéć o mnie nie chce, ojciec był parę razy w miasteczku za interesami i krzyczał na mnie, ale niewiele już to mię obchodziło...
— Dla czegoż niewiele cię to obchodziło?
— Ej, proszę pana, alboż to on co lepszego robi, niż ja robiłem?
— I nie pojechałeś z ojcem do domu?
— Owszem, raz pojechałem, ale nie mogłem dłużéj w domu wytrzymać, jak trzy dni. Ojciec mię łajał, Julek mi dokuczał, sługom nawet wszystkim ka-