Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 419.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Pan August Rolicki? — wymówiła tonem pytania, zatrzymując się przede mną.
— Tak pani — odrzekłem i, dla uniknięcia wszelkich wstępów i nieporozumień, wnet dodałem — przybywam tu w interesie pana Romana Kalińskiego, którego jestem prawnym obrońcą.
Słowa te sprowadziły na pulchną twarz kobiety tak silny rumieniec, że czoło jéj nawet i podbródek zaszły purpurą.
— W interesie Romana Kalińskiego? — wyjąkała, opierając się ręką o poręcz fotelu.
— Tak — odpowiedziałem ze spokojną stanowczością — w interesie syna państwa...
Kobieta podniosła żywo głowę i orzuciła mię piorunującém spojrzeniem.
— Roman Kaliński — rzekła drżącym od wzburzenia, głosem — nie jest, proszę pana, synem naszym. Mamy jednego tylko syna, którego pan oto widzisz przed sobą!
Spodziewałem się usłyszéć podobne słowa. Nie zmieszały więc mnie one i od spełnienia zamiaru mego nie odwiodły.
— W istocie — rzekłem — rozumiem dobrze, iż całe postępowania pana Romana, a szczególniéj ostatnie trudności, w jakie popadł, mogły wzbudzić w rodzicach jego bardzo żywe niezadowolenie, narazić go na gniew ich, a nawet na czas jakiś zobojętnić dla niego ich serca. Nie sądzę jednak, aby zobojętnie-