Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 424.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

człowieka, którego miał nieszczęście życia pozbawić; pieniądze, u niego znalezione, pochodziły właśnie ze sprzedaży tego medalionu, o którym państwo mówicie. Gdyby ojciec lub matka Romana Kalińskiego zechcieli namową, prośbą, lub jakimkolwiek sposobem wpłynąć na owę kobietę...
— Jakto! — z żywém poruszeniem zawołała pani Kalińska — czy możesz pan dobrodziéj przypuszczać naprawdę, że ja... ja... wdam się w jakikolwiek stosunek z taką... taką... kobietą...
— W istocie — rzekłem — sądziłem naprawdę, że pani uczynić to zechcesz, jeśli już nie przez litość nad synem, to przez miłość prawdy, która inaczéj ukrytą zostanie na zawsze przed oczyma ludzi, najbardziéj nawet pragnących ją ujrzéć i wymierzyć sprawiedliwość. Jeśli jednak — dodałem — mniemanie moje było błędném, zdaje mi się, że ojciec Romana Kalińskiego, jako mężczyzna, doświadczać nie będzie podobnych draźliwości i zechce sprobować przynajmniéj wpływu, jaki miéć może...
— O! co tego, to z pewnością papa nie uczyni! — ozwał się z boku głos ostry i rozjątrzony. Pan Julian, który zaraz po wejściu matki usunął się nieco na stronę i słuchał toczącéj się rozmowy w milczeniu, głośno teraz i niecierpliwie dzwoniąc brelokami od zegarka, wstał z krzesła, z białą twarzą, rozpłomienioną ciemnym rumieńcem, i z iskrącemi się oczyma.