Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 434.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ależ, mój Julku — przerwała siostra — wiem doskonale, że pojadą dziś do Winiewicz, bo tam pokazały się dziki...
— Sama nie wiész, co mówisz! w Łozowie będzie jutro obława na wilki.
— Na wilki! na wilki! — zawołała panna, z żywym rumieńcem na zwiędłéj nieco twarzy — otóż ja ci mówię, nie jutro będzie obława, ale za tydzień, bo jesteśmy nawet proszone z mamą.
— Na obławę? — ironicznie zapytał brat.
— Juleczku — śród łez i łkania wymówiła pani Kalińska — daj pokój Femci!
— Ależ, moja mamo, kiedy ona sprzecza się zawsze...
— Bo ja wiem, co mówię... — zaprotestowała panna.
— Femciu, nie sprzeczaj się z Julkiem...
— A więc — przerwałem tę miłą rodzinną rozmowę — pan Kaliński nie wróci dziś do domu, i nie będę mógł widziéć się z nim przed odjazdem?
— O! papa wróci chyba za tydzień, bo teraz pora dla myśliwych najlepsza i w sąsiedztwie polują.
— Papa mówił, że wróci za trzy dni — zarzuciła panna Eufemia.
— Za tydzień z pewnością, bo kazał nawet w sobotę przyprowadzić do Iglina trzy sfory gończych...