Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 447.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i chciał-bym tylko, aby mnie nie bardzo źle wspominali...
— Czy wiész pan — zawołał po chwili milczenia — że chciał-bym jeszcze raz w życiu posłyszéć, jak Julek sprzecza się z Femcią, i jak Jadwisia dudni gamy na fortepianie, i jak dojeżdżacze ojca grają na trąbach...
Widziałem, jak rozmowa o rodzinnym domu, jakkolwiek był on nieponętnym, poruszała w nim z wolna strunę tęsknoty. Czoło jego mroczyło się, a oczy nabierały głębi i przejrzystości.
— Chciał-bym — rzekł — raz jeszcze w życiu widziéć starą Maryannę. Pan nie wiész, kto to taki, ta stara Maryanna. Jest to moja dawniejsza niańka, bardzo dobra i poczciwa kobieta, która strasznie pieściła mnie, gdym był mały. Czy wiész pan, że miałem już lat czternaście i piętnaście, a jeszcze chodziłem do Maryanny, która zamieszkała na wsi w chacie córki, i lubiłem słuchać, jak śpiewała stare piosenki, i opowiadała wnukom swoim te same bajki, które prawiła kiedyś mnie, gdym był mały. Ma ona, proszę pana, takie żółte, pomarszczone czoło, ale brzydka nie jest, tylko już bardzo stara, i w przeszłym roku o kiju zaczęła chodzić... Gdybym był nie popadł w taką biédę — dodał — zbudował-bym kiedyś Maryannie piękny domek, a córce jéj darował kawał pola.