Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 457.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— A! tego łotrzyka, który-to takiego wstydu nabawił poczciwych, zacnych swych rodziców!
— I proszę to powiedziéć! zkąd się podobne indywidyum wziąć mogło w naszém obywatelstwie!
— Musisz pan znać obwinionego! Czy przystojny? — Pytały damy.
— Znam jego brata, pana Juliana, — mówiła jedna z dam, — taki śliczny, dobrze wychowany młody człowiek! Jakie się to czasem sprzeczności zdarzają w rodzeństwie!
— Jeden brat wyrośnie na najporządniejszego człowieka, a drugi...
— Czy to prawda, panie, — zawołał mi nad uchem sopranowy głosik, — że ten zbójca popełnił już przedtem dwa zabójstwa i dziesięć kradzieży?
— Słyszałem, panie dobrodzieju, — tubalnym głosem prawił szpakowaty i pucołowaty obywatel, — że pani Kalińska rozchorowała się śmiertelnie z desperacyi.
— Tak, tak! — zawołał ktoś inny i żartobliwie nieco dodał, — słyszałem takie, że Maurycy od tygodnia już ani razu nie polował!
Nad gwarem głosów tych i szmerem licznych rozmów, w różnych stronach sali prowadzonych, podniósł się donośny głos woźnego, który, stojąc we drzwiach, zawołał:
— Sprawa Romana Kalińskiego.
W pięknéj, obszernéj i wysokiéj sali, za stołem za-