Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 471.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

by pan pozwolił, mógł-bym podjąć się przepisywania papierów Pańskich!
Była to odpowiedź na pytanie, zadane przeze mnie naczelnikowi stołu: czy pomiędzy podwładnemi mu kancelistami nie zna kogo, kto-by mógł i chciał przepisywać papiery, tyczące się spraw, przeze mnie prowadzonych. Kopista, którego używałem dotąd, otrzymał wyższą posadę, i mozolnego tego środka zarabiania potrzebować przestał. Pytanie to zadane było dość głośno, aby go ludzie, kilka stołów obsiadający, usłyszéć mogli.
Żaden z nich przecież nie podniósł głowy i nie zwrócił uwagi na przedstawienie moje. Byli wszyscy zbyt zajęci snadź, zbyt leniwi, lub zamożni, aby obarczać się ciężarem nowych prac i obowiązków. — Nie miał-byś pan z żadnego z nich wielkiéj pociechy! Hultaje i bazgrzą, jak kury! — szepnął mi do ucha naczelnik stołu, nizki, rumiany człowieczek, z jowialną fizyognomią, który sam miał za zasadę przychodzić do biura ostatnim i opuszczać je piérwszym, a podpis swój na papierach urzędowych, a nawet listach prywatnych, przyozdabiać niezliczoną ilością niezmierzonéj długości wykrętasów.
Miałem już wraz z przedstawieniem mém przejść do innéj sali, gdy ze zwiędłych ust kancelisty, o kruczych i srebrzystych włosach, wyszły ciche, wyżéj powtórzone wyrazy.
— To, to, to! możesz pan spuścić się na Czyń-