Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 495.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zaręczynami i tą swoją siostrą, którą nade mnie przekładał. Ale pan Joachim stał jak mur i wciąż swoje powtarzał: „niech państwo pozwolą, abym z panną Różą pomówił”. Widząc, że inaczéj odczepić się od niego sposobu nie było, nieboszczka mama wepchnęła mnie do bawialnego pokoju, nieboszczyk ojciec wyszedł z domu, i my z panem Joachimem zostaliśmy sam-na-sam. Wziął mię wtedy, panie dobrodzieju, za rękę, spojrzał na mnie takim jakimś wzrokiem, że aż mnie dreszcze po ciele przebiegły, i spytał się: „Czy i pani także, panno Różo, żądasz, abym moję siostrę z domu mego wypędził, aby módz z panią ożenić się?” W piérwszym momencie, to ot tak, panie dobrodzieju, rzuciła-bym się jemu na szyję i zawołała-bym „rób sobie, co chcesz, a ja cię, dalibóg nie porzucę”, ale trwoga jakaś mię zjęła i szepnęłam tylko: „kiedy mama i ojciec znajdują, że nie można...” Pan Joachim ścisnął rękę moję, aż zabolała: „Panno Różo! — rzekł, — siostra moja zginęła-by zupełnie beze mnie, a ja bez pani byłbym bardzo nieszczęśliwy!” Serce krajało mi się w kawałeczki ale i cóż uczynić miałam? trudnoż było woli rodziców sprzeciwiać się, a przytém i dumną trochę byłam. Jeżeli, pomyślałam sobie, przekłada jakąś tam... nade mnie, to niechże ją sobie ma; ja znowu nie piérwsza lepsza, żeby jakąś tam... nade umie przekładać! Więc choć mię łzy dusiły, powiedziałam: „Ja, panie Joachi-