Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 516.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i przekleństwa napełniały podwórko, gdy we drzwiach domu ukazał się Czyński.
— Maryanno! — zawołał przyciszonym swym głosem.
Rozwścieklona kobieta rzuciła na niego przelotne spojrzenie, nie przestała przecież krzyczéć i rozmachywać rękoma w stronę krzyczących także i giestykulujących sąsiadek.
— Maryanno! — powtórzył Czyński — pójdź do domu!
Na twarzy jego malowała się boleść, głos posiadał dźwięk rozkazu bardziéj, niż prośby.
Kobieta spojrzała znowu w stronę mówiącego, głos jéj zniżył się, iskrzący się wzrok utkwił w ziemi; po chwili jakby pogardliwym ruchem i nie podnosząc oczu, wyrwała z rąk sąsiadki odebraną przez dzieci chustkę, i zrumieniona do szkarłatu, lecz milcząca już i z pochyloną głową, szybkim, ciężkim krokiem poszła za bratem w głąb’ domu. Grubiańska, lecz pełna bolesnego znaczenia, scena ta sprawiła na mnie przykre wrażenie. Jakkolwiek były niezrozumiale mi cechy charakteru Czyńskiego, jakąkolwiek mogła być przeszłość jego siostry, życie dwojga ludzi tych, odgrodzonych od świata, wyśmiewanych, wzgardzonych, wlokących mroczne, zimne, bezbarwne istnienie, było zbyt posępne, aby mogło nie budzić głębokiéj litości.