Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 529.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

brudne podwórko, trumnę czerwono pomalowaną, w któréj spoczywały zwłoki Maryanny. Przed trumną szedł ksiądz z krzyżem, za nią postępował Czyński i prócz mnie... nikt więcéj. Dopóki skromny wielce i cichy orszak ten przesuwał się omglonemi drobnym wiosennym deszczem, ulicami, dopóty Czyński nie podniósł ni razu opadłéj na piersi głowy i, zanurzony w ciężkiéj zadumie, nie spostrzegł, że idę tuż obok niego. Za miastem dopiéro, w polu, podniósł zaczerwienione powieki i, zobaczywszy mnie, wydał się z razu zdziwionym mocno. Po chwili jednak, oczy jego utkwiły znowu w czerwonéj trumnie i nie opuściły jéj póty, dopóki nie okryły jéj żółte warstwy wilgotnego piasku. Wtedy zwrócił się do mnie i drgającemi usty rzekł: Dziękuję panu!
Chciał jeszcze coś mówić, ale brakło mu głosu. Skłonił tylko raz jeszcze głowę i, przebywszy bramę cmentarza, wyszedł znowu na ścieżkę, polem do miasta wiodącą. Postępowałem za nim z dala, nie chcąc w téj chwili być mu natrętnym towarzyszem. Szedł krokiem powolnym i nierównym. Wiatr szamotał gwałtownie peleryną jego płaszcza i rzucał mu w oczy fale zimnego deszczu. Ścigałem okiem wysoką, cienką postać tę, samotnie sunącą po szarém tle mgły i zmroku, dopóki nie zniknęła w głębi gwarnéj i ludnéj ulicy miasta.