Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 540.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

tęsknota niewymowna napełniała mu oczy wyrazem cichéj, jakby dziecięcéj, żałości. Nigdy przecież żadna głośna skarga z ust mu nie wyszła, i na twarzy jego nie zapłonął ni razu żaden gorzki, lub gwałtowny bunt ducha. Na prośbę moję, siostra moja posyłała mu codziennie wzmacniające pokarmy i napoje, ale wpływ ich nie mógł zastąpić niedostających mu ciągłych, troskliwych starań. Od śmierci Maryanny małe mieszkanko zmieniło bardzo pozór swój. Powietrze w niém było stęchłe i duszne, grube warstwy pyłu okryły ściany i sprzęty, śmiecie, zgarnięte z lekka ze środka izby, napełniło jéj kąty... Żadne namowy moje skłonić nie mogły Czyńskiego do najęcia sobie stałéj służącéj. Obawiał się być okradzionym i poprzestawał na dorywczéj i niechętnéj posłudze, niezgrabnéj, rozczochranéj dziewczyny, którą mu za umówioną zapłatę przysyłała parę razy dziennie właścicielka domu. Nocami pozostawał samotnym zupełnie, i nie mogłem bez pewnego mimowolnego wzdrygnięcia myśléć o tém, iż może on tak kiedy zgasnąć śród ciemności i ciszy, bez słowa pociechy i pokrzepienia, bez przyjaznéj ręki, która-by dłoń jego pożegnała ostatnim uściskiem, lub która-by przynajmniéj kroplą wody zwilżyć mogła spieczone jego usta. Inaczéj jednak stać się miało. Pewnego dnia, w obiadowéj porze, przybiegła do mieszkania mego owa rozczochrana dziewczyna, która pełniła przy Czyńskim niezbędne usługi, i oznajmiła, że bar-