Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 574.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

sunkach i rozmowach za bardziéj jeszcze śmieszny, niż grzeczny, nie miałem tym razem nic innego do wyboru, jak popełniać śmieszność tę wraz z gospodynią domu, w którym gościłem, lub dopuścić się względem niéj niegrzeczności. Wybrałem naturalnie piérwsze. Mówić zacząłem po francuzku. Pani Luiza z zachwyceniem widoczném słuchała żartobliwego opowiadania mego o dzieciństwie księcia Jasia, które pamiętam z dawnych jeszcze czasów, gdy rodzice moi sąsiadowali na wsi z księztwem X. Powstała potém i lekko, wdzięcznie przeszedłszy salon, przyniosła nam wielką, kosztownie oprawną księgę, którą, jak mówiła, dziś właśnie otrzymała z za granicy. Był to poemat jakiś, przez Dorégo illustrowany. Pani Luiza przerzucała karty księgi i ukazywała nam z kolei ilustracye, które wydawały się jéj najbardziéj godnemi oglądania. Dało jéj to sposobność do czynienia różnych uwag, tak o treści poematu, jak o szczególnych cechach odznaczających olbrzymi talent rysownika, który go illustrował. Mówiła o tém wszystkiém z wielką łatwością i nieporównanym wdziękiem słowa. Znać było, że posiadała wysokie bardzo ukształcenie w rzeczach artystycznych i niemniejsze w nich zamiłowanie. Książę Jaś, który także uwielbiał poezyą i w ogóle sztuki piękne, potwierdzał najczęściéj zdania pani Luizy, a ożywiając się stopniowo, z uniesieniem mówić począł o różnych arcy-mistrzach