Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 596.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Zawahała się chwilę i zarumieniła trochę. W ogólności rumieniła się często, co nadawało chwilami przywiędłéj nieco jéj twarzy pozór świeżéj i skromnéj dziewiczości.
Odsłoniła jednak robotę na stalugach umieszczoną. Malowała wprawnie i z wielką znajomością sztuki, ale przeniewierzała się oryginałowi, który naśladować chciała. Para pasterzy, usunięta na oryginale w najdalszą głąb’ perspektywy, występowała w niéj na plan bliższy, w znacznie powiększonych rozmiarach. Co więcéj, rysy pasterza przypominały w sposób uderzający, ściągłą, gorąco bladą, twarz pewnego znajomego mi, utytułowanego Antinousa.
Wiele jeszcze potém i w sposób bardzo uroczy pani Luiza mówiła mi o nieporównanie pięknych widokach górskich, które widywała w Szwajcaryi i południowéj Francyi. Wyobraźnia jéj zatrzymywała się najchętniéj śród dzikich samotnych zakątków ziemi, tuliła się pomiędzy wysokie, świat gwarny zakrywające skały, zawisała nad umajonemi dzikim bluszczem dachami nizkich ubogich chatek, i na tle tém lekkiemi a żywemi rysami malowała obrazy jakiegoś fantastycznego Edenu. O bogactwie, o konforcie, o sprzętach miękkich i atłasem obitych, o malutkich fotelikach palisandrowych, jedwabnych firankach i wieszadłach, układanych kunsztownie z jelenich rogów — o tém wszystkiém słowem, co przepełniało mieszkanie pani Luizy, w obrazach tych, przez wyobraźnią jéj ma-