Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.1,2 606.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

w wielkim kłopocie, i że jedynie tylko jak najprędsza podróż moja do jéj dóbr z kłopotu tego wybawić ją może. Ponieważ zaś, w skutek długich starań i zachodów, zdołałem wyszukać część przynajmniéj niezbędnych po temu papierów i dokumentów, przyrzekłem jéj, że za parę już dni pojadę niezawodnie do Żmurowszczyzny.
Przed wyjazdem spostrzegłem, że brak mi kontraktu, zawartego pomiędzy nią a dzierżawcą głównego z folwarków jéj, i poszedłem do niéj z nadzieją, że po kilko-godzinnych usiłowaniach, potrafię może wymódz na niéj, aby kontraktu tego poszukała w swém eleganckiém biureczku, lub przynajmniéj postarała się przypomniéć, kiedy i gdzie zawartym on został.
Omyliłem się; o kontrakcie, po który właściwie przyszedłem, nie dowiedziałem się wcale. Na wschodach za-to spotkałem nieuchronną pannę Zuzannę, która ze zwykłą swą natarczywością szepnęła mi, że idzie rozerwać trochę biedną hrabinę, która jest bardzo, bardzo zmartwioną i smutną. Książę Janiunio bowiem przychodzi do niéj coraz rzadziéj i bawi zwykle krótko. „Wczoraj wieczorem, — szeptała, drepcząc koło mnie i zabiegając mi drogę, — najdroższy ten aniołek zalewał się gorzkiemi łzami... myślałam, że mi serce pęknie z żalu...“ Okropna ta baba nie myliła się przecież i nie kłamała. Od kilku dni dopatrywałem istotnie w pani Luizie wielką zmianę humoru. Bledszą była niż wprzódy, za to oczy jéj gorzały zdwojonym