Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 039.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

no! nie bój się! koń cię nie ukąsi... a ten chłop nie na ciebie krzyczy...
Stanął i śmiać się zaczął do rozpuku.
— Aj! aj! aj! Franek! — wołał — aj, aj! jaki ten Franek zabawny! ściągnął chłopu z woza sér i uciekł... a chłop nie wié, gdzie sér podział się i wrzeszczy... ot żebym tylko potrafił, to-bym téż ściągnął... ale jeszcze nie dostanę ręką tak daleko...
Poszedł daléj i pociągnął za sobą Marcysię. Idąc, mruczał z cicha więcéj do siebie, niż do niéj.
— No, że szczęśliwy, to szczęśliwy ten Franek! taki wielki ma sér! jak tylko podrosnę jeszcze trochę i ja tak samo potrafię...
Marcysia pokazywała mu na coś palcem, a tak była zachwycona, że słowa przemówić nie mogła. Zrozumiał nakoniec, że przedmiotem jéj zachwytu był stojący u wyjścia z mostu stragan z obwarzankami, bułkami i chlebem. Przed godziną zjedli wprawdzie po kawałku chleba, ale teraz, na widok rozłożonego na straganie pieczywa, uczuli oboje, że są bardzo głodni. Stanęli przed straganem i wlepili oczy w przedmioty, tak dla nich ponętne, że Władkowi aż usta drżéć zaczęły, a wielkie oczy Marcysi napełniły się łzami. Przy straganie siedziała przekupka i argusowemi oczyma strzegła towaru swego przed tłumem, który falą wielką napływał z mostu, a śród którego zwijali się tu i owdzie chłopcy bosi, obdarci, z giętkiemi ciałami i przebiegłym wzrokiem, i dziew-