Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 040.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

czyny chude, rozczochrane, cierpiące, a chciwe spojrzenia rzucające dokoła.
— No — szepnął Władek do towarzyszki swéj — chodźmy! nic my tu nie wskóramy! ta wiedźma pilnuje swoich bułek, jak dyabeł potępionéj duszy!
Było to już własnością chłopca tego, że gdy tylko czuł się rozjątrzonym, zaczynał mówić o dyabłach i żółtawe brwi drgały mu nad ostro błyskającemi oczyma. Marcysia ocierała sobie piąstką załzawione oczy.
— Przestań mazać się! — krzyknął na nią — jak jeszcze raz zapłaczesz, rzucę cię tu i rób sobie sama, co chcesz! Mażesz się, żeś bułki nie dostała... no, i mnie jeść chce się jak wszystkim dyabłom, a czy beczę! rozum lepszy jak beczenie! zobaczysz! wracając, kupim sobie kilka bułek...
Poszli daléj.
On miał wtedy lat ośm, ona pięć. Jego ubranie składało się z szarawarów płóciennych, krótkiego spencerka i grubéj koszuli, szeroko u piersi rozwartéj, jéj — z sinéj płócienkowéj spodniczki, przepasującéj koszulę, związaną u szyi brudną czerwoną tasiemką. On, na ciemnych, krótko ostrzyżonych włosach miał czapkę zmiętą, wyplamioną i tak dla niego dużą, że co chwilę zsuwała mu się na oczy; ona nie miała na głowie nic, prócz włosów gęstych, jedwabistych, które gładkiemi pasmami spływały na jéj ramiona i świeciły pod słońcem, jak gorąco roziskrzone złoto. Oboje byli bosi.