Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 133.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

kach, któremi nazajutrz olśnić ma młodą pokojówkę, ciągle śmiejącą się i podskakującą, stara baba czuje, że drzémać zaczyna. Nogi okrutnie bolą ją od kamieni, po których cały dzień chodziła, rada-by się już położyć i rozciągnąć ociężałe swe członki na łóżku, opatrzoném, niestety, w jedną tylko, bardzo zeszczuplałą, bo wyprawną jeszcze, pierzynę. Wstaje tedy, ale uczuwa, że ciało jakieś leży pod jéj stopami. W drżącą rękę ujmuje lampkę i pochyla się ku ziemi. Chaimek to, który siedział zrazu u jéj kolan, gwarząc i przypatrując się sporządzanym dla niego szatom prawdziwéj świetności, leży teraz u nóg jéj, skurczony w swém bardzo już podartém odzieniu, głęboko uśpiony, i w silnie ściśniętéj ręce trzymający kawałek niedojedzonego obwarzanka.
Wązkie, wklęsłe wargi Chaity rozwierają się szerokim uśmiechem; stawia ona lampkę na stole, bierze wnuka w objęcia, i składając na rozrumienionéj snem twarzy jego głośne pocałunki, mówi:
— Śpiochu ty mały! ja przez ciebie tylko co nie upadła!
Przy ostatnich wyrazach tak już śmieje się, że aż chichoce prawie. Chaimek budzi się, otwiera senne powieki, i coprędzéj niesie do ust niedojedzony przedtém obwarzanek. Babka wsuwa go pod pierzynę.
Bobe? — odzywa się dziecko.
— Nu? — pyta babka, zajęta zdejmowaniem swego kaftana.