Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 135.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

ryntu tego, który składają uliczki i domki żydowskiéj dzielnicy miasta Ongrodu. Składa się ono z izdebki tak nizkiéj, że zczerniałych belek jéj sufitu Chaita z łatwością ręką dosięgnąć może, a tak ciasnéj, że wielki gliniany, rozsypujący się, piec, większą połowę jéj zajmuje. Pod jedyném okienkiem izdebki téj, złożoném z malutkich szybek, oprawnych w spróchniałe ramki, niéma żadnéj wcale ulicy; domek bowiem stoi wśród wielkiego nagromadzenia podwórek. Jest ich tam dokoła takie mnóztwo, że nieobeznanemu z miejscowością trudno-by się wśród nich zoryentować. Rozdzielone malutkiemi domkami i płotami przegniłemi, dziurawemi, chylącemi się ku ziemi, plączą się one ze sobą i najróżniejsze posiadają kształty: wąziuchne są a długie i kręte, niby kurytarze, to kwadratowe lub okrągłe, w czarne stajenki i składziki zaopatrzone, stosami śmiecia zjeżone, z kałużami, wiecznie stojącemi wśród ostrych kamieni tu i owdzie, i z nagromadzeniem starych desek jakichś, na których w dzień huśtają się gromady dzieci, a które nocami skrzypią i stukają pod powiewem wiatru.
Zdarza się czasem, że Chaimek uprzedza babkę i piérwszy z wycieczek swych po mieście wraca do izdebki. Roztropne to jest dziecko. Wśród mroku, panującego w izdebce, wynajduje zapałki, roznieca ogień w małéj lampce i stawia ją na okienka, aby przyświecała krokom babki, gdy przebywać ona będzie podwórko, mające kształt długiego, krętego ku-