Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 138.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

niutkiéj skórki. Chaita nie kupiła ich, lecz podjęła z ziemi na obszernym dziedzińcu jakimś, u okna pięknego jakiegoś domu. W mgnieniu oka ponsowe buciki znajdują się już na nogach Chaimka. Skacze on w nich po izdebce, a co chwila staje, i nizko schylając się, przypatruje się im z powagą i uwielbieniem nadzwyczajném. Chaita, patrząc na uszczęśliwione dziecko, odpoczywa.
Chaimkie, czy ty dziś nic na mieście nie dostał? — Gdy wymawia słowa te, usta jéj drżą trochę i powieki okrywają całkiem niespokojnie migocące źrenice. Widocznie wstydzi się własnego pytania i dolega jéj ono mocno.
Kiedy Chaimek odpowiada, że nic nie dostał, Chaita nic mu na to nie mówi, tylko z cicha coś mruczy do siebie, głową trzęsie i wzdycha; lecz jeśli tylko sięgnie on do kieszonki i wydobędzie miedzianą lub drobną srebrną monetę, stara babka wyrywa mu pieniądz z ręki, ciska go o ziemię, i w gniew wielki wpada.
— Ty znów żebrał, — woła, zrywając się z ziemi i rozpostarte ramiona wyciągając groźnie ku dziecku, które cofa się ku swéj pierzynce. — A co ja tobie mówiła? czy ja tobie nie mówiła, że żebrać to wstyd i grzech; ja ciebie za to rózgą wybiję.
Gdy tak woła, wyraz oczu jéj tak jest rozsrożonym, głowa jéj i ręce tak trzęsą się, że chociaż sceny podobne powtarzają się bardzo często, Chaimek