Strona:PL Eliza Orzeszkowa-Z różnych sfer t.3,4 153.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

uśmiechniony, z dźwiękiem prośby wymówił przez sen: „Daj kwiatek!”
Chaimkowi śniła się kobieta w białéj sukni i z szafirowém, srebrzyście połyskującém okiem; śniły się mu téż kwiaty, i nie dziw, bo oddychał wciąż, owiany był cały ich mocną wonią. Nocy téj, niby drugi Heliogabal, spał on na kwiatach. W obawie, aby mu gdzie nie zginęły, włożył je sobie pod poduszkę, pod małą, biedną poduszeczkę, powleczoną siném, szorstkiém płócienkiem.
Bolesne obudzenie! Nazajutrz Chaita, odmawiając, jak zwykle, o wschodzie dnia poranne swe modlitwy, usłyszała za sobą głośne spazmatyczne niemal szlochania. Odwróciła się, i oto jaki obraz przedstawił się jéj oczom.
Na wiązce słomy, przykrytéj na-pół cienką pierzynką, siedział Chaimek z włosami wśród snu rozczochranemi i zjeżonemi, a kolana jego, przykryte szarą koszuliną, i drobne nagie stopy osypane były trupami kwiatów. Otworzywszy oczy ze snu, sięgnął on wnet pod poduszkę i wydobył skarby swe, lecz w jakimże stanie! Atłasowe liście białych lilii zżółkłe były i porozdzierane, róże, na-pół ogołocone ze swych koron, sterczały uwiędłemi łodygami, szerokie zielone trawy zmieniły się do niepoznania... Nie były to już kwiaty, lecz słabe, o nich zaledwie wspomnienia. Chaimek z obwisłemi rękoma patrzał na nie i płakał, szlochając głośno, pełną piersią. Daremnie